czwartek, 1 grudnia 2016

Zostawić 99 owiec

Narzeczeństwo, piękny czas. U nas trwał niecałe pięć miesięcy, czy to za mało? Z dzisiejszej perspektywy (siedem miesięcy po ślubie) stwierdzam, że w naszym przypadku nie.

Odkąd tylko zaczęliśmy się spotykać, staraliśmy się opierać nasz związek na Panu Bogu. Z pomocą przyszły nam konferencje o. Szustaka tzw. "Pachnidła" (https://sklepmalak.pl/pl/p/Pachnidla-PAKIET/178). Przypadkiem nasz związek rozwijał się w miarę słuchania nagrań, a że są one ułożone chronologicznie od szukania po zaręczyny i czas po ślubie, to oświadczyny mojego Męża wypadły nieco później niż przesłuchaliśmy o nich konferencję.

Cały ten okres był bardzo intensywny. Bóg tak to poprowadził, że dostaliśmy dla siebie mnóstwo czasu na rozmowy, spotkania i sprawdzanie, czy on to ten, czy ona to ta. Wszystko w jakiś sposób zostało odstawione na bok. Mimo, że pracowaliśmy, a ja miałam na głowie magisterkę. Z niektórych rzeczy w ogóle zrezygnowałam, do niektórych niedawno wróciłam i dzisiaj widzę, że to było dobre. To jak z Dobrym Pasterzem i tą jedną zagubioną owieczką. Czasem w życiu warto wybrać jedną sprawę i na niej się skupić, tym bardziej jeśli chodzi o nasze życiowe powołanie.

Dzisiaj jestem spokojniejsza i więcej widzę. Wiem w co chcę się zaangażować, a co w ogóle nie jest dla mnie. Patrzę na moje codzienne obowiązki, które choć błahe i nic w nich nadzwyczajnego, są częścią mojej drogi do Nieba. Takie dbanie o dom, Męża, niezaniedbywanie modlitwy, pamięć o rodzinie i znajomych, czy choćby robienie zakupów. Niby nic, a czuję że w tym wszystkim jest jakaś taka tajemnica, tajemnica zawierająca odpowiedź na pytanie o to, co w życiu jest naprawdę ważne.