niedziela, 30 marca 2014

Ks. Edward Staniek (J 9,1-41)

"Dlaczego nie wierzą?

Zobaczyć na własne oczy cud. Mieć wiarygodnych świadków. Rozmawiać z człowiekiem uleczonym z kalectwa i nie uwierzyć. Czy to nie zastanawia? Dlaczego tak trudno przyjąć interwencję Boga?

Ileż smutku jest w wypowiedzi kaleki, który odzyskał wzrok, skierowanej do faryzeuszy: „W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd Jezus pochodzi, a mnie oczy otworzył (...) Gdyby nie pochodził od Boga, nie mógłby nic uczynić”. Faryzeusze uważali się za specjalistów w sprawach Boga, a gdy stanęli wobec namacalnego Jego działania, nie chcieli Go ani uznać, ani przyjąć.

Głównym powodem ich zamknięcia na Boże działanie było zbyt doczesne nastawienie. Człowiek jest jak izolowany przewód elektryczny. Dopóki dobrowolnie nie odsłoni z izolacji swego serca i w akcie wiary nie dotknie nim Boga, zbawcza moc miłości nie może do niego dotrzeć. Przesadne zaś zabieganie o dobra tego świata potrafi tak szczelnie odizolować człowieka od Bożego działania, że nic z Jego łaski do niego nie dotrze. Nam się wydaje, że szczęście polega na gromadzeniu dóbr tego świata, na szukaniu w nich przyjemności, stąd też sądzimy, że im więcej „nakleimy” na siebie tego, co doczesne, tym pełniej będziemy szczęśliwi. W rzeczywistości jednak stajemy się coraz szczelniej odizolowani od prawdziwego szczęścia.

Bywa, że utrata dóbr tego świata bliskiej osoby, większej ilości pieniędzy, mieszkania, pracy, zdrowiaczyni szczelinę w tej izolacji i jeśli wówczas człowiek sercem dotknie wartości religijnych, doświadczy zawartej w nich mocy. Kaleka był bardziej otwarty na działanie Boże niż zdrowi faryzeusze. Przez jego chore oczy, których dotknął Chrystus, moc Bożego życia popłynęła aż do jego serca. Uzdrowiony zobaczył nie tylko piękno barw i kształtów doczesnego świata, lecz również dostrzegł w Chrystusie Bożego Pośrednika.

Materializm jako przeszkoda w odpowiedzi na działanie Boga łączy się ściśle z wygodnictwem. To ono obawia się, że przyjęcie Chrystusa pociągnie za sobą zbyt gruntowne zmiany w naszym dotychczasowym życiu. Trzeba bowiem niejedno przemeblować w swoim myśleniu, by dostosować swoje kroki do kroków Chrystusa.

To, co stare, często bywa wrogiem nowego nie dlatego, by nie ceniło tego, co nowe, ale w obawie przed trudem przebudowy tego co stare. W człowieku dawne przyzwyczajenia są wrogiem nowych, o które dopomina się Bóg. Ewangelia jest zawsze nowa, jest dobrą nowiną. Jako taka nieustannie wzywa do przebudowy dotychczasowego życia według wzoru, który zostawił nam Mistrz z Nazaretu.
Wielki Post to czas głębszej refleksji nad izolacją, jaka pokrywa nasze serce; to czas ożywienia wiary, czyli usunięcia izolacji i podłączenia do źródła zbawczej mocy; to czas trudu podjętego w celu przebudowy własnego życia w oparciu o łaskę płynącą z Jezusowego Serca.

Słowa Chrystusa: „Przyszedłem na ten świat (...) aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi” zmuszają do podjęcia decyzji. Od opowiedzenia się po stronie Jezusa zależy wiele."

sobota, 29 marca 2014

Fenomen Filomeny

Siedzisz sobie i spędzasz leniwie popołudnie a tu nagle dostajesz: "Polecam film "Tajemnica Filomeny". Choć nie ukazuje on pełni zła Chrześcijaństwa, dobre i to - jest to film odważny i potrzebny". Opinia znajomego mojego przyjaciela. "Wiem, że oglądałaś, dlatego to wkleiłem, żebyś się do tego odniosła." W pierwszej chwili próbujesz nie dać się sprowokować, to miał być beznadziejny dzień, bez robienia tego co lubisz, masz po prostu zmarnować czas, bo zaspałaś na wyjazd i koniec, kropka. Ale nie dajesz rady, no bo to przecież kurna nieprawda! I odpowiadasz jednym zdaniem, już chcesz wysłać, ale dopisujesz kolejne i kolejne. Niby już kończysz i wysyłasz, ale jeszcze masz tyle do powiedzenia. I powstaje takie dłuższe coś.

Mowa jest o filmie Tajemnica Filomeny. (http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Filomeny-2013-668214) Wypuszczony niecały rok temu. Nominowany do Oskara w czterech kategoriach. W Polsce grają go tylko w kinach niezależnych, bądź  na specjalne okazje w sieciówkach. Film promowany przez portal Stacja7.pl (http://www.stacja7.pl/article/2844/Wielka+i+postna+Filomena/58?utm_content=buffere6d2c&utm_medium=social&utm_source=facebook.com&utm_campaign=buffer). Więc wszystko co napisałam, już gdzieś było. Ale, nie było moje.

Oczywiście nie zgadzam się z opinią kolegi, to nie chrześcijaństwo jest złe, to ludzie są nieidealni. Tylko kto jest idealny? Niech pierwszy rzuci kamień...(J 8,7) Według mnie ten film ukazał, czym jest prawdziwe chrześcijaństwo i dlatego jest "odważny i potrzebny".

Prawdziwe chrześcijaństwo jest wierzeniem Bogu i Jego Słowu (mowa o Piśmie św.) we wszystkich okolicznościach. I jeśli Pan Bóg mówi: "przebaczajcie sobie nawzajem" (Ef 4,32), "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (Mt 5,43-44), to ja Mu ufam, wierzę, że to ma sens, że On chce dla mnie jak najlepiej, że choćbym nie wiem jak cierpiała, to warto wznieść się ponad siebie i z Jego pomocą przebaczyć. On wie, że nienawiść i brak przebaczenia zabija od środka, nie tyle tego, który dopuścił się czegoś haniebnego, (choć oczywiście też), co tego, który nie umie przebaczyć. Bo przebaczenie uwalnia i pozwala kochać tak prawdziwie, tak jak Jezus. Uwalnia też tę osobę, która wyrządziła zło, uwalnia ją od winy przed Panem Bogiem, bo skoro my potrafiliśmy przebaczyć, to o ileż bardziej On, który jest Bogiem Miłosierdzia.

I Pani Filomena, taka nikogo nieoskarżająca kobieta w podeszłym wieku, która już wie, co w życiu jest ważne, która całe życie uczyła się miłości. Pokorna, kiedy trzeba, wielbicielka książkowych romansów z pięknym zakończeniem w tle, gdy ci, którzy się kochali mogę być razem mimo wszystko, jak ona i poszukiwany syn. Kiedy trzeba, potrafiąca znaleźć odpowiednie słowa, dobitnie trafiające do upominanego. Żyjąca skromnie, umiejąca odróżnić to, co niezbędne do życia, od tego, co zbyteczne. Potrafiąca cieszyć się codziennością, doceniająca małe piękne rzeczy każdego dnia. Prosta kobieta, ale jaka silna! Potrafiąca walczyć o coś, co całe życie nie dawało jej spokoju, wziąć to w końcu w swoje ręce i zrobić wszystko, co w jej mocy by zakończyć sprawy na ziemi i umrzeć w pokoju.

Bo przecież tu chodzi o Niebo. Niebo dla mnie i dla tych, wśród których przyszło mi żyć.

Nie można mówić, że chrześcijaństwo to sposób, w jaki zachowały się zakonnice. Bo to nie jest chrześcijaństwo. Raczej faryzeizm, spełnianie warunków prawa, zapominając o najważniejszym przykazaniu, którego przestrzeganie sprawia, że dopiero stajemy się wyznawcami Jezusa, o przykazaniu miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Ale przecież gdyby na świecie była tylko jedna osoba czyniąca dobro, nie można by było powiedzieć, że wszyscy ludzie są źli. Tak też nie można powiedzieć, że wszyscy chrześcijanie to podłe szuje, zarabiające na ludzkich tragediach, a odgrywające na pokaz świętych.

Chrześcijaństwo to wspólnota grzeszników. Jest wiele grup, które czynią wiele dobra, jak i takich, które upadają. Jesteśmy tylko ludźmi, próbujemy żyć tak jak Jezus, ale często nam nie wychodzi. Ale Bóg i tak nas kocha, co byśmy nie zrobili, czeka na nas ze swoim przebaczeniem i Miłością. I o tym przyszło nam świadczyć w świecie. Nie o tym, że jesteśmy święci i nieskalani, bo nie jesteśmy. Nie o tym, że jesteśmy lepsi od innych, bo w sumie niczym się nie różnimy. To, że chodzimy do Kościoła, spowiadamy się, przyjmujemy Komunię i się modlimy, to też marność, jeśli nie rodzi się w nas pragnienie kochania drugiego człowieka i świadczenia o miłości Boga. Jesteśmy posłani by mówić wszystkim, że jest Ktoś, kto kocha ich niezależnie od tego jak bardzo upadli, jaką krzywdę dzisiaj wyrządzili drugiemu człowiekowi, bez względu na to, co im dzisiaj nie wyszło. Mamy mówić zatraconym, że nikt nie może ich pozbawić godności, nikt nie może im jej zabrać. Bo niezależnie od tego jak nędzni i jak nic nie warci się czują, niezależnie od tego, co usłyszeli od innych, w jakich warunkach żyją, u Boga mają najwyższą wartość. On chce być przy nas szczególnie wtedy, gdy jest nam źle, gdy czujemy się samotni, niekochani, nic nie warci, gdy sięgamy dna i zatapiamy się w beznadziei. On wie, że wtedy najbardziej Go potrzebujemy. Jesteśmy bardziej skłonni, by wreszcie przestać się szarpać i próbować wszystko robić po swojemu i własnymi siłami. Może w końcu poprosimy Go o pomoc.

Bóg jest przy Tobie cały czas. Spróbuj sobie wyobrazić, że teraz siedzi obok Ciebie Jezus, ale nie może zrobić nic, bez Twojej zgody. Spróbuj Go zauważyć i wyciągnąć dłoń po pomoc, którą On chce Ci ofiarować. Bo na pewno ma już coś przygotowanego specjalnie dla Ciebie i już nie może się doczekać, aż Ci to wszystko podaruje. Chce podarować Ci nowe piękne Życie.

Może i w Twoim otoczeniu pojawi się taka Filomena, wysłannik Boga, właśnie w tym najgorszym momencie. I pomoże odnaleźć sens i radość codziennego życia z Bogiem.

Ja właśnie usilnie wypatruję swojej...

Cytaty z Pisma św.:

" Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień" (J8,7)
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=347

"Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie"(Ef 4,32)
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1031&werset=30#W30

"Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują..." (Mt 5,43-44)
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=248

„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.” (J 13, 34-35)
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=352

Zwiastun filmu:

W Szczecinie film można obejrzeć:

- jednorazowo 2 kwietnia w Heliosie w ramach Kina Konesera:
http://www.helios.pl/23,Szczecin/BazaFilmow/Szczegoly/film/2777/Tajemnica-Filomeny
- w Pionierze:
http://www.kino-pionier.com.pl/film/tajemnica-filomeny

czwartek, 27 marca 2014

Płacząca kobieta

Wielkopostne zmaganie. Nie pamiętam, żebym miała kiedykolwiek tak ciężki Wielki Post. Ciągła walka z pokusami, z samą sobą, ze złym. Przymuszanie się do wszystkiego, czego nie chce mi się robić, począwszy od wstania z łóżka, na umyciu twarzy i zębów przed spaniem kończąc. No dajcie spokój! Tak się zastanawiam, ile dni można tak ciągnąć?

Sklep, kolejka i dziewczyna, która na ciebie wręcz wchodzi, ale ty zaciskasz zęby i na przekór, dodajesz: „Miłego dnia!”, odchodząc od kasy. Idziesz na uczelnie, a tam nikt nawet nie chce wziąć od ciebie Excela, na horyzoncie żadnej osoby, której mogłabyś pomóc i czujesz się taka total niepotrzebna. Modlitwa nie idzie, wytrzymanie na Mszy graniczy z heroicznym wysiłkiem. Trochę bólu codziennego, brak chęci do ćwiczeń. I taki wewnętrzny przymus, żeby komuś dowalić… Nie dam się! Nie dam się sprowokować! Nie będę wredna dla ludzi tylko dlatego, że mam dość wszystkiego, że codzienne cierpienie dobija i nie raz lamentuje Panu Bogu, że tego już za wiele, że przesadza. A On dalej te swoje „starczy ci Mojej Łaski”… A jak nie styrczy?

Zadanie do zrobienia, dwa projekty, matma do zaliczenia, mieszkanie do znalezienia, 2 miesiące do zabiegu. Full marzeń i kalekie ciało. Cała lista zaległych spraw.

Wiesz co, Panie Boże? Ty się tym zajmij! A mi pokaż kogoś bardziej potrzebującego ode mnie, żebym skończyła wreszcie z tym egocentryzmem. Amen.

wtorek, 4 marca 2014

"Daj mi siłę w tym dniu, Panie, Boże Izraela." Jdt 13,7b

Podoba mi się to! Nie potrzebujesz mężczyzny żeby się spełniać, żeby czuć się w pełni kobietą. Nie potrzebujesz do tego mężczyzn! Masz wszystko, czego Ci potrzeba!

Twoją siłą nie jest zależność i przynależność, ale umiejętność łagodzenia sporów, tworzenia domu dla tych, którzy potrzebują czułości i bezpieczeństwa, oraz zdolność dawania życia, ożywiania ludzi, gdziekolwiek się zjawiasz. Twoim powołaniem jest służba. Kobieta wcale nie musi być w związku. Nie musisz wyglądać seksownie i pociągająco. Owszem, powinnaś wyglądać kobieco, ale bardziej skupić się na tym, by stać się pełną wdzięku, ciepła i dobroci dla bliźnich. Twoja seksualność jest dla Twojego męża, nie dla każdego mężczyzny. Masz misję powierzoną Ci przez Boga. Nie bez powodu jesteś właśnie kobietą. Twoją ostoją jest Bóg, któremu masz w pełni zaufać, bez względu na to, co dzieje się w Twoim życiu, czy jest dobrze, czy źle. I to nie jest tak, że oddajesz wszystko Bogu i czekasz na mannę z nieba. Bóg wzywa Cię do działania, do podejmowania inicjatyw. Do wzięcia odpowiedzialności za coś, czego On chce dokonać, ale potrzebuje Twoich rąk. W zamian dostajesz radość i spełnienie. Kobieto, masz misję, dostajesz od Niego siłę i wszystko czego Ci potrzeba, by zmieniać siebie, a przez to całe Twoje otoczenie!

Nie możesz poddawać się w niewolę zależności, uzależnienia od jakiegokolwiek człowieka, od pieniądza, chwały, czy nałogu. Nie możesz zwracać uwagi na to, co mówią o Tobie inni, bo to bałwochwalstwo. Powinnaś bać się i zabiegać o to, by Bóg miał o Tobie jak najlepsze zdanie, to Jemu masz się przypodobać i przed Nim się tłumaczyć. Nie drżyj przed człowiekiem. On jest tak samo słaby i kruchy jak Ty. Nie traktuj go jak swojego boga. On Ci nic nie może zrobić. Skup się na Bogu, który kocha Cię niezależnie od tego, co Ci nie wychodzi, nie patrzy na Twój grzech, na potknięcia, nie wypomina. Tylko rozkłada ręce, byś rzuciła się w Jego pełne miłości ramiona. Chce dać Ci pełnię miłości. Miłości, która da Ci siłę, by być dzielną niewiastą, wojowniczką Pana, ponad wszystko opierającą swe życie na Bogu, całkowicie ufającą Mu w każdym czasie. On da Ci życie w pełni, w radości, pomimo trudności. Życie, które ma sens.

"Możesz być najpełniejszą, najpiękniejszą, najbardziej powabną, najwaleczniejszą przywódczynią świata, nie potrzebując żadnego mężczyzny." o. Adam Szustak - Projekt Judyta


Inspiracja: audiobook - Projekt Judyta