piątek, 27 listopada 2015

Jak żyć?

Mdłości na sam widok serwisów ogłoszeniowych. Szukanie pracy. Gdy już masz dość robienia rzeczy, które po prostu dają ci pieniądze a nic nie znaczą, ani nie rozwijają, ani nie są żadnym wkładem w budowanie lepszego świata. No po prostu masz dość.

W zawodzie nie masz doświadczenia, przydałyby się kursy, na które nie masz pieniędzy. Chciałbyś wziąć się za swoje pasję, ale sumienie wciąż staje ci na drodze, mówiąc, że nie to jest teraz priorytetem. I dni mijają, na dworze coraz ciemniej, jesienniej, ponuro. A ty zbierasz siły by w deszczu i szarudze jeździć z teczką pełną cvałek. Najgorsze, że nie masz ochoty udawać człowieka idealnego, pracownika roku, wypisz, wymaluj nadającego się do zatrudnienia, jesteś sobą i w tym problem. Bo jak można nie sprzedawać się na rozmowie kwalifikacyjnej? Zabłyszcz, błyśnij, pokaż, jakim jesteś mocarzem, zakamufluj słabości, pokaż to, co najlepsze. Tylko, że coś się zmieniło. Parę lat temu to ci pasowało. A teraz, teraz patrzysz na tych nazbyt poważnych ludzi i widzisz jak bardzo są smutni. I boisz się, że też takim się staniesz. Zwygodniałeś, praca w trudnych warunkach już nie wydaje się taką przygodą jak kiedyś. Szukasz ciepłego kąta, do którego będziesz mógł ze spokojem wracać, gdy na jakiś czas przerwiesz pracę. Budzą się w tobie te pasje, które ukryłeś, bo nie widziałeś szans na ich rozwijanie, brakowało ci wiary, za bardzo słuchałeś rozsądku. I jakaś część ciebie podpowiada, że to czas by za nimi pójść, żeby coś zmienić. Zaryzykować.

Zgadujesz swoją drogę idąc za tym, co kiedyś myślałeś, a okazuje się, że jakoś ta droga już tak bardzo nie wzywa, strzałki kierujące na nią już się zatarły. I myślisz o czymś, przed czym tak bardzo się broniłeś. Dojrzałeś?

Bóg jeden wie, która droga jest tą dobrą. Nie moja. Jego.