środa, 24 lipca 2013

Komentarz

Poniższy tekst jest komentarzem do dyskusji na temat aborcji, prawa do życia i tego, że kobiety w ciąży są pozostawiane sobie same. Dyskusja wytworzyła się po zamieszczeniu w sieci, tego rysunku:

"Bezpieczna i darmowa aborcja" - brzmi jakby to było o szczepionce. A to nie jest szczepionka! To jest morderstwo, jak dla mnie. Dzieci biorą się z aktu płciowego. Akt płciowy zachodzi między dwojgiem myślących ludzi, świadomych tego, że są zdolni do rozmnażania, uczą tego na biologii w podstawówce. Jeśli nie są w żaden sposób niepełnosprawni umysłowo, no to wiedzą, że istnieje możliwość poczęcia dziecka. I jako dorośli ludzie powinni znać konsekwencje swoich czynów. 

No dobra, powiedzmy, że są niedojrzali, nieodpowiedzialni i nie znają konsekwencji swoich czynów, lub dziecko poczęło się w wyniku gwałtu. Jest tyle ośrodków działających na terenie całej Polski, które oferują pomoc kobietą w ciąży, również ofiarą gwałtu, wielu lekarzy, psychologów jest dostępnych dla szukających pomocy. Zawsze też można szukać pomocy w Kościele, jak nie w danej parafii, to w drugiej, w końcu trafi się na księdza/siostrę z powołania. Owszem jest to słabo nagłaśniane. Przydałaby się jakaś taka kampania społeczna. Kobieta, która jest w ciąży nie powinna być zostawiana sobie samej. Powinno do tego dążyć zarówno jej otoczenie jak i państwo. 

Wracając do jednego ze źródeł nieszczęść, przydałby się w szkole przedmiot uczący odpowiedzialności za własne czyny i uświadamiający, że to, co robimy, ma swoje konsekwencje. Dobrze by było gdyby każda kobieta w Polsce wiedziała, gdzie może się zgłosić, gdy jest w niechcianej ciąży, lub została zgwałcona. Dobrze by było, gdyby każda samotna matka, wiedziała, że nie jest zostawiona sama sobie i że uzyska potrzebną pomoc. Dobrze by było, gdyby posiadanie dziecka nie było problemem przy szukaniu pracy. Dobrze, gdyby zajście w ciąże nie było pretekstem do zwolnienia.  I naprawdę pięknie by było gdyby każda kobieta wiedziała, co może zrobić z dzieckiem po urodzeniu, jeśli nie jest w stanie go wychować. I jeszcze gdyby był jakiś program wsparcia dla kobiet w ciąży, które chcą oddać swoje dziecko do adopcji, by mogły uzyskać odpowiednią pomoc na czas ciąży. To byłby piękny świat, piękna Polska. 

A co możemy zrobić by tak było? Możemy działać, szukać, nagłaśniać, dowiadywać się, rozmawiać i zgłaszać naszemu rządowi, opiece zdrowotnej i społecznej, że jest taka potrzeba. Polacy potrzebują poszanowania życia, obrony życia i wsparcia dla kobiet w ciąży. Więc zachęcam do takiego działania i obiecuję sama jakoś spróbować zacząć w tym kierunku iść, bo sprawa wydaje się być niecierpiąca zwłoki.

Tylko się nie kłóćmy o to, kto poda więcej problemów kobiet w ciąży, kto poda więcej racji za tym, że kobieta jest pozostawiona sama sobie. Raczej jednoczmy się i razem działajmy. Bo z jałowych dyskusji, które nie prowadzą do działania, podjętego choćby przez jednego człowieka w jego najbliższym otoczeniu, nic nie wynika.


Jakby ktoś miał jakieś namiary na ośrodki, sposoby pomocy kobietą w ciąży to zachęcam do umieszczania informacji w komentarzach. 

I link do akcji Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego: 

niedziela, 21 lipca 2013

„A tak mało potrzeba, albo tylko jednego…”

Jak dobrze, że Bóg stawia na naszej drodze ludzi, którzy pokazują jak bzdurnie zaczęliśmy myśleć o życiu i naszym powołaniu, zostawiając za sobą kwestię najważniejszą a skupiając się na czymś, co jest tylko dodatkowe, poboczne, co jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie.

To tak jakby biorąc udział w zawodach bardziej skupić się na butach, niż na kolejnym etapie do przebycia, czy samej mecie. I panikować, kiedy tracisz z oczu owe buty, no chore. Przecież ty masz patrzeć przed siebie, co najwyżej na drogę, ale nie na buty. Już wystartowałeś i masz je na sobie, może niedługo przestaną ci być potrzebne, ale póki co masz je na nogach, więc skup się na Drodze. Czy już poznałeś swoją własną, czy ją wybrałeś i podążyłeś? Czy jesteś przyszłym małżonkiem czy może osobą konsekrowaną?

To taka pułapka skupiania się na marzeniach i celach życiowych, zostawiając za sobą ten najważniejszy krok w życiu. Ze strachu, z braku chęci podejmowania decyzji, bo jeszcze nie trzeba, ja jeszcze poczekam, nie pali się, tak jest łatwiej. A Bóg się dopomina. Sugeruje, że to, co teraz robisz nie jest najważniejsze. I pyta. Jaka jest Twoja droga świętości? Jak chcesz dążyć do Nieba? Odkryj ją, zapytaj mnie, poproś o pomoc. Jeśli myślisz, że kariera, rozwój, walka ze słabościami i spełnianie marzeń to gwarancja szczęśliwego życia, i to już wszystko, to się mylisz. W końcu czegoś ci zabraknie. Może kogoś, może jakiegoś wyższego celu wszystkich dążeń. Kogoś, komu chciałbyś ofiarować swoje życie, komu chciałbyś służyć, z kim chciałbyś żyć i przechodzić wszystkie, ciężkie i błogosławione chwile. Ktoś, kogo uśmiech byłby dla ciebie najważniejszy. Kim jesteś, dokąd idziesz, z kim?

I wzywa. Nie zapominaj o Mnie. Na jaką drogę byś się nie zdecydował, JA JESTEM twoim Bogiem. Wywiodłem cię z opresji, z chwil ciężkich i złych. Gdy nie wiedziałeś, czym jest wolność. Powoli poprowadziłem cię przez pustynie, żywiłem, poiłem, troszczyłem się, a kiedy trzeba było, walczyłem za ciebie. Byś nie był niedowiarkiem, lecz wierzącym, pił wodę żywą i nie pragnął, byś był moim świadkiem, nie umarł, tylko żył i by objawiła się przez ciebie moja Chwała. Trwaj przy Mnie, a powiodę cię drogą do Wiecznego Szczęścia i będę ci błogosławił na twoich ścieżkach.


Boże otwórz moje serce abym umiała przyjąć Twoją wolę, 
poprowadź mnie Drogą, którą dla mnie wybrałeś.

Amen.

sobota, 13 lipca 2013

Kilka rad od Dove:

Świetna jest ta kampania Dove! Oczywiście, że wszystkie jesteśmy piękne! Jesteśmy księżniczkami Króla, Jego niesamowitymi córkami, które mają zmieniać świat! Tylko często o tym zapominamy...

Link do Klubu Dove na youtube, obejrzyjcie sobie filmiki, warto!

Dla chętnych zadanie domowe! 
Wypisz 25 zalet, rzeczy, cech, które w sobie lubisz, swoich zdolności, talentów, albo też pozytywów dotyczących Twojego wyglądu. W razie trudności spytaj najbliższych, rodzinę, znajomych. Nie przejmuj się jeśli na początku marnie Ci będzie szło, spokojnie, żeby niektóre rzeczy odkryć potrzeba czasu. Ważne, żeby nie przestawać szukać...

 

















Jak spędziłbyś dzisiejszy dzień, gdyby to był ostatni dzień Twojego życia?

Byliście kiedykolwiek na spacerze z Panem Bogiem? Polecam!

Po prostu idziesz, modlisz się, a On prowadzi Cię w piękne miejsca.

Najpierw zaprowadził mnie po sieciówkę. Później pod klub, gdzie chcę zacząć chodzić na treningi. Podszedł ze mną do grupy naprawdę dobrze zbudowanych mężczyzn, których, o dziwo, wcale się nie bałam i pogadaliśmy o tym, kiedy są treningi, jak tam się dostać do środka i pożyczyliśmy sobie miłego wieczoru.

Następnie zaprowadził mnie w głąb ulicy, gdzie słychać było jakieś dziwne dźwięki. Okazało się, że to fontanna pod Pleciugą.





A! Zapomniałam! Przeczytałam dzisiaj moje stare notatki, a tam pytanie: „Jak spędziłbyś dzisiejszy dzień, gdyby to był ostatni dzień Twojego życia?”. Rzuciło mi się to w oczy pod wieczór, więc już za wiele mi z tego dnia nie zostało. Ale jedyna rzecz, na jaką miałam ochotę to… spacer! Taka piękna, długa włóczęga po ukochanym mieście. W perspektywie miałam jeszcze zakupy, na które w ogóle nie miałam ochoty, więc przeczekałam aż mi pozamykali wszystkie sklepy i spokojnie wyruszyłam na spacer.

Wracając do wątku głównego. Po Pleciudze skręciłam w Felczaka, a tam przy budynku USu szary kot walczył z czymś w kratce. I wyglądał na tyle szałowo - jak moje koty, że podeszłam sprawdzić, co tam takiego jest. I okazało się, że w sumie nic nie ma. Ale o dziwo, kot nie uciekł, jak podeszłam. Najpierw nieufnie patrzył, czy się na niego nie rzucę, a później, gdy zdobyłam jego zaufanie próbując zainteresować się jego „skarbem ukrytym”, podszedł pod moje nogi i zaczął się łasić. Czad!

Następnie standard, czyli Błonia. Biegacze, zakochani i przyjaciele. W ogóle pragnę zauważyć, że urząd miejski został odnowiony i daje teraz zielonym po oczach. Orły, ciemny las, i staw w Parku Kasprowicza z Fontanną. I Teatr Letni. Najulubieńszy.

Za każdym razem, gdy idę z Nim na spacer, pokazuje mi piękne, ciekawe rzeczy, np. widok na zamek, idąc uliczkami od strony katedry, nową fontannę na wałach, powstającą filharmonię, piękne budynki, nowe knajpy i nawet nieznany mi dotychczas klub rockowy!

Raz na jakiś czas taki spacer jest dobry. Poskładać myśli, pogadać z Nim o planach na przyszłość, wyżalić się, a przy okazji pooddychać świeżym powietrzem i ucieszyć wzrok otaczającym pięknem.

A Ty? Jak spędziłbyś ostatni dzień Twojego życia?

Fontanna pod Pleciugą - pokaz codziennie 21:30 przez 25 minut.

Fontanna na Wałach
 

piątek, 12 lipca 2013

Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń! Nick Vujicic

"Często czujemy, że życie jest niesprawiedliwe. Przytłoczeni przeróżnymi problemami tracimy pewność siebie i ogarnia nas uczucie rezygnacji, Znam to aż za dobrze. Jednak w Biblii czytamy: „Za pełną radość poczytujcie sobie, ilekroć spadają na was różne doświadczenia”. To prawda, której uczyłem się przez długie lata. Zapoznając się z moją historią, przekonasz się, że większość życiowych przeciwności to niepowtarzalne okazje do odkrycia naszego prawdziwego powołania. To doświadczenia, które nas kształtują i wyposażają do tego, by wywierać pozytywny wpływ na otaczający świat."

Jak dobrze, że są ludzie, którzy przeszli wiele dróg przed nami i możemy czerpać z ich mądrości. Nawet wtedy, gdy cel, niegdyś tak widoczny, wręcz namacalny, znika nam z oczu i widzimy tylko otaczającą nas zewsząd mgłę.  

"Jeśli masz w sobie pragnienie i pasję, żeby coś zrobić, i nie jest to sprzeczne z wolą Bożą, osiągniesz to."

"Przekonałem się, że do życia bez ograniczeń konieczne są następujące czynniki:
  • wyraźne poczucie celu
  • niezachwiana nadzieja
  • wiara w Boga i w Jego nieograniczone możliwości
  • miłość i samoakceptacja
  • dewiza postawa to podstawa
  • odważny duch
  • gotowość do zmiany
  • ufne serce
  • głód okazji
  • umiejętność oceny ryzyka i poczucie humoru
  • misja, która pozwala służyć innym."  
 

    Więc do dzieła! ;)

    czwartek, 11 lipca 2013

    Garść cytatów z "Jestem legendą" o. Fabiana Błaszkiewicza

    Nie splendor się liczy, to, co inni myślą o tobie, że jesteś wielki, czy cię lubią, czy cię szanują, chwalą. Ale liczy się rzetelna wiedza i honor.

    Co dajesz to po siedmiokroć lub stokroć otrzymasz, więc uważaj, co dajesz.

    Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.

    Gdy służysz Bogu to pieniądze służą tobie, a nie ty pieniądzom.

    Dary dostajemy do służby innym, lub Bogu.

    Nie ma rezygnacji ze swoich wartości, w imię czegoś, nie ma!

    Czasami się zaczynasz plątać, bo coś nie idzie zgodnie z Twoim planem.

    Jedyne, co ma być zgodne z Twoim planem to postawa twojego serca, muskuły sumienia.

    Masz pomysłowość, masz kreatywność na poziomie przewyższającym Alberta Einsteina w ramach tej dziedziny, którą Bóg Ci powierzył.

    Talenty, żeby je odkryć trzeba wrócić do dzieciństwa.

    Żeby odkryć swoją misję musicie odkryć miłość swojego serca i nienawiść swojego serca.

    Żeby odkryć swoją misję musicie odkryć swoją służbę, czemu się chcecie poświęcić choćby wam za to nie płacili, choćby wam zabraniali, to musi być taka rzecz, żebyście chcieli ją robić, żebyście byli pełni gniewu w związku z tą misją.

    W dobrych i złych rzeczach trzeba poszukać sensu i odnaleźć prawdziwego Boga, który udziela siły.

    Wszystko, co nas spotyka do czegoś prowadzi, ma sens.

    Poszukać Bożej obietnicy w sercu.

    Każde niepowodzenie wykorzystać, jako okazję.

    Budować swoje dobre imię wobec siebie i wobec Boga.


    Posługiwać swoimi darami a nie się nimi chwalić.

    Talent oznacza powołanie.

    Rozróżniać okazję: okazje do ćwiczenia, okazję do posługi i okazję do zarabiania swoimi talentami.
     

    Jestem legendą.

    Jestem legendą. Część I / Część II. Lekcje świętego Józefa "egipskiego". o Fabian Błaszkiewicz

    Jedne z moich ulubionych rekolekcji/konferencji, do których najczęściej wracam, może ktoś jeszcze skorzysta...

    O rekolekcjoniście:
    -"polski duchowny katolicki, rekolekcjonista, pisarz, profesjonalny mówca motywacyjny, ekspert w dziedzinie rozwoju osobistego i osiągania sukcesu, blogger, duszpasterz biznesu, artystów i młodzieży. Współzałożyciel zespołu muzycznego Korzeń z kraju Melchizedeka. Założyciel Wspólnoty MAGIS w Nowym Sączu. Znany ze względu na charyzmatyczne przemowy, wyjątkową i bezkompromisową dosłowność przekazu, a także odważne wystąpienia publiczne związane z chrześcijaństwem. Od listopada 2012 suspendowany przez zakon jezuitów."

    O audiobooku:
    "Kryzysy życiowe, kryzysy zawodowe, porażki, zwątpienia, potknięcia – jak sobie radzić w ciężkich chwilach, na czym budować wiarę w przyszłość? Uniwersalne rady, mądre słowa, życiowe lekcje Fabian Błaszkiewicz oparł o życie Józefa „egipskiego”.
    Trzynaście lat życia Józefa „egipskiego” obfitowało w kryzysowe doświadczenia: został zdradzony oraz sprzedany przez braci, niesłusznie oskarżony o gwałt i osadzony w więzieniu. Te tragiczne wydarzenia, dzięki odpowiedniej postawie, której nauczysz się słuchając tego audiobooka, zaprowadziły Józefa na szczyt – stał się zarządcą Egiptu równym faraonowi, czyli de facto całego ówczesnego świata.
    O. Fabian pokazuje, jak przekuć nawet takie porażki w sukces, jak stać się przywódcą, dobrym szefem, jak szlifować swoje talenty, a nawet, jak zarabiać pieniądze!
    Znakomita płyta z wartościowym i mądrym nauczaniem, pełna pasji, charakteru, zaskakująca, mocna. Dotrze do ludzi młodych,biznesmenów (po raz pierwszy mówi im się, że bogactwo jest… błogosławione!), ludzi sztuki, tych, co w życiu szukają wymówek., a także zlęknionych, niewyraźnych, schowanych.
    Niesamowita historia odkrywania swojej tożsamości, inspirujące lekcje doskonalenia talentu, prawdziwy model przywódcy. Ty też, możesz stawać się LEGENDĄ. Co więcej – powinieneś! Taki jest Boży zamysł!"


    Artykuł o wyborze drogi życia:
    http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,617,uslyszec-mysl-ktora-odmieni-cale-zycie.html


    I coś dla kobiet. Pamiętacie o tym, że nadal jesteście tymi samymi księżniczkami? :D


    wtorek, 2 lipca 2013

    Z nocnych rozmów

    -No właśnie, czego Ty szukasz?

    -Pasji życia.

    -Rozwiń proszę tę myśl.

    -Pasji życia. Wiesz, Pan Jezus miał Pasję, miał swoje miejsce w dziele zbawienia i każdy z nas ma w nim swój udział. Pasja to coś, co sprawia, że idziesz dalej pomimo trudności, to coś, co odkrywasz i wiesz, że do ciebie należy, jest cząstką ciebie. Robiąc to żyjesz pełniej, rozwijasz się i spełniasz swoje życiowe powołanie. Odkrywanie pasji, to odkrywanie swoich marzeń i predyspozycji, pokonywanie własnych słabości i uparte iście za Jezusem pomimo upadków, płaczu i tego, że czasami niesiemy naprawdę ciężki Krzyż. Odkrywanie siebie i Boga, który cichym głosem przemawia do nas w głębi duszy. Pasja to poznawanie dzieła stworzenia, to czytanie Pisma, kontemplacja i modlitwa. I nieustanne trwanie w Jego obecności. Pasja to zdążanie do wieczności, na spotkanie z Bogiem, a rozpoczyna się, gdy spotykasz Go na swojej drodze...

    poniedziałek, 1 lipca 2013

    Mały Książę




    "Wtedy pojawił się lis.
    - Dzień dobry - powiedział lis.
    - Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
    - Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
    - Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
    - Jestem lisem - odpowiedział lis.
    - Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
    - Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
    - Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
    - Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz?
    - Szukam ludzi - odpowiedział Mały Książę. - Co znaczy "oswojony"?
    - Ludzie mają strzelby i polują - powiedział lis. - To bardzo kłopotliwe. Hodują także kury, i to jest interesujące. Poszukujesz kur?
    - Nie - odrzekł Mały Książę. - Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
    - Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
    - Stworzyć więzy?
    - Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
    Mały Książę
    - Zaczynam rozumieć - powiedział Mały Książę. - Jest jedna róża... zdaje mi się, że ona mnie oswoiła...
    - To możliwe - odrzekł lis. - Na Ziemi zdarzają się różne rzeczy...
    - Och, to nie zdarzyło się na Ziemi - powiedział Mały Książę.
    Mały Książę
    Lis zaciekawił się:
    - Na innej planecie?
    - Tak.
    - A czy na tej planecie są myśliwi?
    - Nie.
    - To wspaniałe! A kury?
    - Nie.
    - Nie ma rzeczy doskonałych - westchnął lis i zaraz powrócił do swej myśli: - Życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
    Mały Książę
    Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
    - Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
    - Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
    - Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
    - A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
    - Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
    Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
    - Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
    - Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
    - To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. Moi myśliwi, na przykład, mają swój rytuał. W czwartek tańczą z wioskowymi dziewczętami. Stąd czwartek jest cudownym dniem! Podchodzę aż pod winnice. Gdyby myśliwi nie mieli tego zwyczaju w oznaczonym czasie, wszystkie dni byłyby do siebie podobne, a ja nie miałbym wakacji.
    W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
    - Ach, będę płakać!
    - To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
    - Oczywiście - odparł lis.
    - Ale będziesz płakać?
    - Oczywiście.
    - A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
    - Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.
    Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
    - Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
    Róże bardzo się zawstydziły.
    - Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
    Powrócił do lisa.
    - Żegnaj - powiedział.
    - Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
    - Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
    - Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
    - Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
    - Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
    - Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać."