czwartek, 10 listopada 2016

Na Święto Niepodległości

Każde dziecko to ogrom potencjału, każde dziecko to kawałek świata, który będzie się dzięki niemu zmieniał. Świata jego rodziców, rodziny, znajomych, kumpli w szkole i wszystkich tych, których spotka na swojej drodze. Wychować dzieci nieidealnie i najlepiej jak potrafimy. Taki mały wkład w budowanie, Boże daj, lepszej przyszłości, lepszej Polski. O tyle możemy się postarać.

To będą nieco inne Święta Bożego Narodzenia, to będzie nieco inny Adwent. Już teraz czuję, że wkraczam w tę tajemnicę pojawienia się nowego człowieka. Też czekam, też noszę pod sercem Życie, a nawet Dwa Życia. Wypatruję tego, co się zmieni i kocham coraz mocniej. I próbuję odgadnąć jakie będą, co wniosą do naszego życia, co my będziemy mogli im dać. I z jeszcze większą niecierpliwością będę wyczekiwać Tego, dzięki któremu to wszystko. Maleńkiego Dzieciątka, dzięki któremu mogę żyć, tak naprawdę żyć. I już powoli odczuwam, że On przychodzi, przychodzi do mojej codzienności z porcją radości i miłości.

Macierzyństwo jest trudne, pięć pierwszych miesięcy nieźle dało mi w kość. I nie raz zazdrościłam tym, którzy mogą jeszcze szaleć i zdobywać coraz to nowe miejsca, zmieniać pracę, sprawdzać się i nic ich nie ogranicza. I ostatnio jedno pytanie sprawiło, że na nowo zaczęłam cieszyć się tym pięknym Darem od Pana. Czy ja tak naprawdę zamieniłabym się w tymi osobami? Nie, nie zamieniłabym się. Tak długo o tym marzyłam, tak długo czekałam na ten moment, kiedy Bóg pokaże mi co jest Moją Ścieżką. I tak, ta ścieżka nie jest łatwa. Ale czy jakakolwiek jest? I skoro to Jego wola, to czy nie pozostaje mi zaufać, że to właśnie jest dla mnie najlepsze, że mogę być naprawdę dobrą mamą dla tych dwóch brzdąców, których nie widząc już kocham.

I coraz bardziej czuję się na swoim miejscu. Gdy te ciemne burzowe chmury uwiązania do mieszkania, niemocy i strachu odeszły i  mogę cieszyć się słońcem spaceru wśród listopadowych liści, wygłupami, rozmowami i całą tą niby zwyczajną a tak wyjątkową codziennością. Boże dzięki Ci.


Piekę ciastka, pachnie cynamonem i pomarańczami, świeczki są, na obiad pierogi z kapustą i grzybami z barszczykiem, więc jak nie zacząć słuchać świątecznych piosenek... ;)