niedziela, 15 września 2013

"Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!" Ga 5,1

"Wolność jest trudna, trzeba się jej uczyć, trzeba się uczyć być prawdziwie wolnym, trzeba się uczyć być wolnym tak, ażeby nasza wolność nie stawała się naszą własną niewolą, zniewoleniem wewnętrznym, ani też nie stawała się przyczyną zniewolenia innych." bł Jan Paweł II

Jesteśmy posłani do dzisiejszych grzeszników i celników, do ludzi, którzy są daleko od Boga. Gdy pokaże się im Jezusa, okazuje się, że chcą Go poznać, chcą Go słuchać. Są po prostu nieszczęśliwi i zagubieni. Ktoś musi im pokazać, jaką radość, wolność i szczęście daje życie z Bogiem. Jaką podporą i ostoją jest wiara na czas trudności i cierpienia w życiu, które w Bogu posiada nadzwyczajny sens.

Każdy z nas jest powołany do ewangelizowania, do nawracania ludzi na drogę, która prowadzi do Nieba. Najważniejsze wydaje się w tym w wszystkim nieosądzanie drugiego człowieka. Nie przekreślanie kogoś, kto nie chodzi do Kościoła, nie wierzy, bądź uczęszcza, może i w co niedzielnej Mszy, ale Boga nie poznał. Wyznacznikiem życia w Bogu, powinna być miłość, miłość do siebie, miłość do innych. Miłość wyraża się przestrzeganiem przykazań. Ale co jeśli ktoś tych przykazań nie poznał, nie rozumie ich sensu? I tu pole do naszego działania. Jak pokazać innym, że przykazania są prawem miłości? Żyjąc nimi, na co dzień. Przestrzeganie przykazań nie jest łatwe, bez współpracy z Panem Bogiem nie dajemy rady, ale "dla Boga, nie ma nic niemożliwego"(Łk 1, 37). 

Znam wiele osób, które można by było zaliczyć do grona „dobrych ludzi”. Pomagają innym nie oczekując niczego w zamian, są uprzejmi, kulturalni, szanują innych ludzi. Ale jakby spojrzeć na nich z punktu widzenia przykazań, okazuje się, że pomimo spełniania wielu „wytycznych” to w ogóle nie znają, lub nie wierzą w Boga, nie okazują Mu czci i Go nie kochają, lub kochają, ale na swój sposób. Miłość pomiędzy chrześcijanami wynika z miłości do Boga. Skąd, więc wynika miłość wśród tych, którzy Go nie znają? Z obecności Boga w każdym człowieku. Każdy człowiek przeczuwa, że jest Ktoś, nad nim, owszem, często zagłusza te przeczucie, czym się da. Niedoskonale wypełnia prawo miłości, które jest zasadzone głęboko w jego sercu. Tyle, że nie znając Boga, może na tyle skrzywić obraz miłości, że zamiast kochać, dając szczęście, może ranić siebie i innych.  Jesteśmy tylko ludźmi, wrażliwymi, skomplikowanymi i złożonymi istotami. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć daleko idących skutków naszych działań, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki wpływ wywrzemy na drugiej osobie, jak ona to odbierze i jakie będą konsekwencje naszych czynów, względem innych osób. Nie umiemy nawet ocenić, jaki wpływ coś ma na nas, często siebie samych nie rozumiemy. Jesteśmy bardzo ograniczeni w procesie poznawania i przewidywania, pomimo naszej inteligencji i wiedzy. Ale jesteśmy odpowiedzialni, odpowiedzialni za nasze czyny, myśli, słowa. Na czym więc oprzeć swoje życie, skoro wiele rzeczy nas przerasta? Możemy mimo wszystko oprzeć je na wierze we własne siły i możliwości, wykorzystując intelekt i zdobytą mądrość.  Wydaje nam się wtedy, że wszystko jest pod kontrolą, obmyślamy strategie, planujemy, podejmujemy przemyślane decyzje. Tylko trzeba pamiętać o naszej ograniczoności, o tym, że jesteśmy tylko ludźmi, niepotrafiącymi przewidzieć przyszłości, tego, że nagle może wydarzyć się coś, czego nie byliśmy w stanie przewidzieć. Albo przecenimy własne możliwości i nie podołamy czemuś, lub popełnimy daleko idący z konsekwencjami w naszym życiu błąd. Jesteśmy śmiertelnymi ludźmi, którzy już za chwilę mogą stracić zdrowie czy życie, stać się słabymi lub zależnymi od innych. Więc jak można opierać swoje życie na czymś tak kruchym i słabym jak człowiek, ja sam, lub ktoś inny? Wydaje się to całkowicie nielogiczne. A jednak sama kiedyś tak żyłam, a i teraz zdarza mi się zaplątać w taki tok myślenia i działania.

Od jakiegoś czasu oparłam swoje życie na Bogu, a raczej staram się opierać swoje życie na Nim. Łatwo nie jest, tak po prostu puścić stery i oddać się w ręce Boga. Bo człowiek w swojej pysze, chciałby sam, przecież potrafi, nie raz coś mu wyszło, tylko ile razy cierpiał, nie zauważając swojej ograniczoności. Ile razy poranił bliskie mu osoby.

Ostatnio słuchałam świetnej piosenki: 

Mate.o Akustyczny "Musisz komuś służyć"



„Możesz zostać posłem Anglii lub Francji bądź
Mistrzem wagi ciężkiej bogatym jak Ford
Strojną w piękne szaty damą z wyższych sfer
Starym biznesmenem z kontem sześciu zer


Zawsze jednak musisz komuś służyć
Chcesz czy nie chcesz musisz komuś służyć
Może to być diabeł lub może być Bóg
Zawsze jednak musisz komuś służyć...

 

Możesz zostać gwiazdą
Możesz pić i ćpać
Poskakać na scenie lub potem z kimś tam spać
Zbierać skrycie forsę lub kraść, jeśli chcesz
Nazwą cię doktorem lub szefem, kto wie..

 

Zawsze jednak musisz komuś służyć
Musisz komuś służyć
Może to być diabeł lub może być Bóg
Zawsze jednak musisz komuś służyć...

 

Możesz wielki program prowadzić w TV
Możesz być bogaty lub możesz biednym być
Zostać policjantem lub znaleźć się na dnie
Możesz być kulawym lub ślepym jak kret

 

Zawsze jednak musisz komuś służyć
Czy tego chcesz czy nie chcesz
Może to być diabeł lub może być Bóg
Zawsze jednak musisz komuś służyć...

 

Możesz w Toruniu kraju mieszkać, czemu nie
Możesz też w Grębocinie, jeśli tylko chcesz
Możesz, jako murarz, cieśla czyjś budować dom
Lub po swym pałacu chodzić z kąta w kąt

 

Zawsze jednak musisz komuś służyć
Czy tego chcesz czy nie chcesz
Może to być diabeł lub może być Bóg
Zawsze jednak musisz komuś służyć

Możesz, jako fryzjer ludziom włosy strzyc
Być czyjąś kochanką lub spadkobiercą być
Możesz grać w Las Vegas lub zasiłek możesz brać
Możesz na podłodze albo w łóżku spać

 

Zawsze jednak musisz komuś służyć
Może to być diabeł lub może być Bóg
Musisz komuś służyć

 

Możesz mięć pistolet możesz mieć i czołg
Możesz być proboszczem i co dzień tępić zło
Możesz być dzierżawcą lub możesz mieć bank
Jako radca miejski możesz wciąż łapówki brać

 

Zawsze jednak musisz komuś służyć
Może to być diabeł lub może być Bóg
Musisz komuś służyć

 

Możesz lubić kawior możesz lubić chleb
Mlekiem albo whisky rozpoczynać swój dzień
W jedwabnej koszuli możesz jechać którąś street
Albo w bawełnianej możesz pieszo obok iść

 

Lecz zawsze musisz, musisz komuś służyć
Musisz komuś służyć
Zaufać do końca
Musisz komuś służyć
Pokochać do końca
Musisz komuś służyć

Może to być diabeł lub może być Bóg”

A Ty, komu służysz? Dyrektorowi, prezesowi, drugiemu człowiekowi, którego traktujesz, jak swojego boga i uzależniasz od niego całe swoje życie, idąc drogą do zatracenia i braku szczęścia? Kto jest dla Ciebie w życiu najważniejszy? Ktoś, kto jest tak samo niedoskonały i ograniczony jak Ty? Ktoś, kogo za chwilę może nie być? A może służysz tylko i wyłącznie własnych zachciankom, spełniasz każe swoje pragnienie, a jako centrum życia stawiasz sobie przyjemność? A może wręcz przeciwnie, zatapiasz się w rozpaczy, samo destrukcji? Bóg chce dla Ciebie szczęścia, wiec jak myślisz, komu służysz żyjąc w otchłani smutku? Z Bogiem nawet w cierpieniu odczuwasz radość.

Jeśli mogę wybierać, a ja jestem wolnym człowiekiem, którego wolną wolę szanuję Bóg (i nikogo na siłę do siebie nie ciągnie, lecz czeka na zgodę), to chcę Mu służyć. Bo wiem, że kocha mnie miłością nieograniczoną. Jest wszechmocny, wszechwiedzący, dokonujący niemożliwego, stworzył mnie i zna mnie na wylot. Chcę, aby moje życie było szczęśliwe i by moja śmierć miała sens, była początkiem życia wiecznego, w Niebie, w stanie wiecznego szczęścia, radości, z Nim, Matką Boża i świętymi.

Wyobraźcie sobie taki stan wiecznej radości, bez cierpienia, zmartwień, w miejscu gdzie nie ma niesprawiedliwości, wojen, umierania, łez, niepewności, problemów, kłopotów. W każdej chwili można sobie pogadać z Panem Bogiem twarzą w twarz, z Maryją, czy z jakimś ulubionym świętym. Czad.

Pustynia serc

"Zrób wszystko, co w Twoich siłach, walcz, walcz do końca! Nie poddawaj się, wytrwaj, choćbyś opadał z sił, trwaj, a kiedy już dasz z siebie wszystko - pojawi się Boża łaska! Nie wolno Ci wątpić, nadzieja jest większym horyzontem niż zwątpienie, po nim stąpaj twardo, z ufnością!

Jego łaska zawsze przychodzi w odpowiednim momencie, jeśli po długim czasie - tym obfitsza! Więc trwaj!

Nawet jeśli wszystko się sypie, nawet jeśli każda dziedzina Twojego życia leży w gruzach - nadal jesteś Ty i Boża moc w Tobie, to cudowne połączenie! Jezus Chrystus zmartwychwstał w 3 dni, Ty też możesz odbudować z Nim swoje życie! Wszystko zależy od tego, ile będziesz ufał i współpracował z Nim! Zerwij wszystkie schematy, zacznij żyć na nowo! Nie ograniczaj Jezusa, nie zamykaj Go w swoim własnym myśleniu, On działa z mocą, niespodziewanie i w odpowiednim czasie!

On nigdy nie przestaje trwać, a Ty?! Łap za różaniec, łap za Pismo Święte, biegnij do kościoła! Zaszalej! Zacznij od nowa!"