niedziela, 28 kwietnia 2013

Wolontariat uczy bycia człowiekiem wśród ludzi.

Coraz więcej liści na drzewach i już prawie nie widzę dźwigów na budowie. Tylko chwilę mnie nie było, a już wiosna rozkwitła. W Międzyzdrojach trochę mniej zielono. Ale było słońce! Choć na ostatni dzień, na ostatnie godziny wspólnego bycia razem.

Spotkanie wolontariuszy ze świetlicy środowiskowej. Kilkunastu wolontariuszy, trzech wychowawców i ludzie, którzy chcieli tam być. Większość w wolnych chwilach trenuje wolontariat, czyli coś za darmo. Idziesz, pracujesz i nic za to nie dostajesz, albo robisz więcej niż to, za co ci płacą. Wolontariusz to jakiś taki dziwny człowiek, który gdzieś tam się udziela. Pewnie nie ma, co zrobić z wolnym czasem.

WYWIAD

-O, co w tym wszystkim chodzi?

-O życie pełnią.

-A, kiedy można żyć pełnią?

-„Kiedy żyje się w pełni pośród innych ludzi.”

-A, kiedy żyje się w pełni pośród innych ludzi?

-Gdy żyje się w poczuciu wolności, będąc sobą, ze wszystkimi wadami, zaletami, nawykami, które się akceptuje, jako składniki własnego „ja”.

-Co takiego szczególnego jest w wolontariacie?

-Przede wszystkim otwiera na innych ludzi, na ich potrzeby. Poznając nowych ludzi, poznajemy siebie. Uczymy się swoich własnych zachowań, dostrzegamy, nad czym jeszcze musimy popracować, a co jest z kolei naszą wielką zaletą, talentem, którym możemy służyć. Pracując w zespołach rozwijamy się by mobilniej i efektywniej żyć: w pracy, w domu, szkole, we wszelkich kręgach, w jakich się pojawiamy. Pokazując swoją ścieżkę rozwoju możemy zachęcać innych ludzi do podejmowania swoich ścieżek, nowych wyzwań, zadań, do wchodzenia z nieznane sytuacje. Jako chrześcijanie powinniśmy pamiętać, że Bóg wzywa nas byśmy uczyli i zachęcali wszystkich do jak najlepszego wykorzystywania czasu, jaki został nam na ziemi, by nikt nie żył marnie, by nikt nie czuł się niepotrzebny czy przeciętny. Każdy ma jakiś talent, każdy jest inny, wyjątkowy. Bóg obdarzył nas takimi talentami, jakie najbardziej do nas pasują, których rozwijanie da nam najwięcej frajdy. Naszym zadaniem jest odkryć te predyspozycje i współpracować z Bogiem, byśmy wykorzystywali je w odpowiedni sposób.

-Czego jeszcze uczy wolontariat?

-Tego, że w gruncie rzeczy jesteśmy bardzo podobni. Pragniemy miłości, akceptacji, bezpieczeństwa, zainteresowania. Dobrze nam, gdy czujemy się potrzebni, lubimy się śmiać, bawić, rozwijać, tworzyć coś nowego.

-Czy wolontariat jest tylko taki mega pozytywny? Nie ma z nim żadnych trudności?

-Oczywiście są, ale spotykając innych ludzi, możesz korzystać z ich doświadczenia, pomocy. Chodzi o to byśmy razem zrobili coś fajnego. Nie siłą jakiejś jednej osoby. Ale wspólnie, każdy po trochę dorzuca swojego czasu, zdolności, bagażu doświadczeń, byśmy mogli stworzyć coś konkretnego i naprawdę potrzebnego. W razie trudności trzeba ze sobą rozmawiać. Tego ciągle trzeba się uczyć. Uczyć się mówić o swoich uczuciach, obawach, o tym, co mi się nie podoba, co bym zmienił, jak. Każdego głos jest ważny, bardzo ważny. Kurcze, jeśli ktoś widzi, że coś nie gra i o tym nie mówi, to przepada szansa na udoskonalenie działania, na zapobiegnięcie przyszłym nieprzyjemnym sytuacjom. „Jeśli coś ci się nie podoba, to nie uciekaj, tylko wejdź tam i to zmień.” To chyba jedna z naczelnych zasad. „Nie bądź cicho”, wyraź swoje zdanie. Daj innym szanse poznania twoich pomysłów, przecież one mogą wnieść tak wiele dobrego. Nie zrażaj się tym, że coś nie wychodzi, że ktoś źle na ciebie spojrzał, coś o tobie powiedział. Masz zły dzień? No i co z tego, przecież każdemu się zdarza krótszy lub dłuższy okres zniechęcenia, braku entuzjazmu. Ale nie poddawaj się. Trzeba pamiętać, że szatanowi bardzo zależy na tym, abyśmy nic nie robili ze swoim życiem, a już na pewno na tym byśmy nie pomagali innym. Więc walczmy, bo jesteśmy wezwani do walki, o każdego człowieka!

- A co z pracą z dziećmi? Jaki ma ona sens, gdy nie jesteśmy pedagogami, nie skończyliśmy odpowiednich studiów, nie mamy żadnego doświadczenia?

-Wielu z nas nie ma kontaktu z ludźmi młodszymi od siebie, a co dopiero z dziećmi. Wielu z nas tak zapędza się z codziennym życiu i wymaganiach świata dorosłych, że zapomina o tym, kim byliśmy, gdy byliśmy młodsi, o tym, jakie mieliśmy ideały, w jaki sposób patrzyliśmy na świat, kim chcieliśmy zostać. Zapominamy o tym jak bardzo potrzebowaliśmy autorytetów, na których budowaliśmy własny zbiór wartości. Jak bardzo potrzebowaliśmy ludzi starszych, którzy pomagali nam zrozumieć trudne sprawy. I mieliśmy tych ludzi, mieliśmy tych, którzy pomagali nam odrabiać lekcje, uczyli, co wolno a czego nie, bawili się z nami, słuchali, poświęcali każdą wolną chwilę. Budowali nasze poczucie własnej wartości, wprowadzali w świat więzi międzyludzkich. I obdarzali miłością, zrozumieniem, cierpliwością, ofiarowując nam to wszystko za darmo. A jak napisano: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!”. Więc do pracy z dziećmi wcale nie jest potrzebne doświadczenie, choć oczywiście jest przydatne, tak samo odpowiednie wykształcenie. Chodzi o to byś podzielił się tym, co masz. Bo czy wszystkie ważne dla nas w dzieciństwie osoby miały odpowiednie kwalifikacje po to, by dać nam czas, zainteresowanie, akceptacje, dobre słowo czy wsparcie? Trzeba mieć chęć, chęć dzielenia się. Reszta sama przyjdzie. I wyrozumiałość i cierpliwość i poczucie odpowiedzialności. Mały człowiek jak gąbka chłonie wszelkie postawy, zwroty. I mały człowiek czuję, czuję o wiele intensywniej niż my, więc trzeba być ostrożnym, by go nie skrzywdzić, nie sprawić by poczuł się niechciany, gorszy, niepotrzebny. I mały człowiek kocha, przywiązuje się i tęskni.

-Jaka by była taka najważniejsza cecha wolontariusza pracującego z dziećmi?

-Ciągła praca nad sobą. By móc dać z siebie więcej, lepiej pomóc, poradzić. Umieć zorganizować dziecku czas, mieć chęć i motywacje do nauczania w sposób kreatywny i indywidualnie dobrany. Okazywać zainteresowanie i być „pod ręką”, by dzieci wiedziały, że w razie, czego, to jesteś i mogą się do ciebie zwrócić z każdą sprawą. Po to są warsztaty…


To by było takie zebranie wiadomości z Międzyzdrojów i mojego własnego doświadczenia. Czasami wydaje mi się, że ten świat jest taki zimny, nieczuły. Szukam wzrokiem kogoś, kto patrzy dalej, nieco w stronę słońca i nie widzę nikogo. Jakie straszne są te miejsca, gdzie nie widać nadziei, radości. Gdzie wolność jest traktowana, jako sposobność do robienia, tego, co mi się akurat podoba, bez patrzenia poza horyzont własnych zachcianek. Gdzie słowa „szacunek” i „świętość” już dawno usunięto. Dlatego dziękuję Bogu za tych ludzi, którzy patrzą w stronę Światła, za tych, którzy niosą Jego światło innym. Za tych, których spotykam na co dzień i z którymi współpracuje. Dzięki Ci Boże!

A co do bezpłatności wolontariatu, co do bezpłatnych prac społecznych, to one wcale nie są takie bezpłatne. Bo czy odkrywanie samego siebie, stawanie się pełniejszym człowiekiem, zawieranie przyjaźni i przypominanie sobie o własnych ideałach i marzeniach nie jest zapłatą?

piątek, 26 kwietnia 2013

Boski Czwartek

Dziękuję Ci Boże za tak piękny dzień!
Za wstanie na zajęcia
I słońce za oknem
I robotników!
Za poranny prysznic
I kawę
I czytania na każdy dzień
Dziękuję za wykładowców
Ich wiedzę i inteligencje, za poczucie humoru
Za to, że starają się zawsze pomóc
I dają kolejną i kolejną szansę
Za to, że nie lubię marnować czasu
I staram się wszystko szybko załatwiać
Za to, że nie mam prawie nic w portfelu
Za nowe żarówki i zeszyty
I życzliwą panią kasjerkę
Za pyszny śniadanio-obiad z sokiem pomarańczowym
I rozmowę z mamą
Za przejażdżkę windą
Za wykład o sztuce
I pana wykładowcę
I przypomnienie o dawnych pasjach
Za tych wszystkich ludzi, których spotkałam na uczelni
Za to, że wykład z prawa tak szybko mi minął
Za pyszny obiad
Za obejrzany film
Za spotkanie z przyjaciółmi
Za tego pana przy netto
I tego na Bramie
Za choć krótką rozmowę z bratem
Za siłę do biegania
Za te wspaniałe uczucie
Za pana stróża
I moje kochane osiedle, które mogłam zobaczyć
Za Sabunię
I za Twojego Ducha, który mnie przeprowadził przez ten dzień
Boże, bądź uwielbiony moim życiem.
Amen.

środa, 24 kwietnia 2013

Syr 26,1-18

Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę,
liczba dni jego będzie podwójna.
Dobra żona radować będzie męża,
który osiągnie pełnię wieku w pokoju.
Dobra żona to dobra część dziedzictwa
i jako taka będzie dana tym, którzy się boją Pana:
wtedy to serce bogatego czy ubogiego będzie zadowolone
i oblicze jego wesołe w każdym czasie.
Serce moje ma się na baczności przed trzema rzeczami,
a czwartej się obawiam:
oszczerczych zarzutów w mieście, zbiegowiska pospólstwa
i kłamliwych doniesień; te rzeczy są przykrzejsze od śmierci.
Zgryzotą serca i smutkiem jest kobieta zazdrosna o kobietę,
a to jest bicz języka, co wszystkich dosięga.
Jarzmo dla wołów źle dopasowane - to żona niegodziwa,
kto ją sobie bierze, jakby uchwycił garścią skorpiona.
Wielkie zło - kobieta pijaczka,
i nie ukryje ona swej hańby.
Bezwstyd kobiety można poznać po niespokojnym podnoszeniu oczu
i po rzucaniu spojrzeń.
Nad córką zuchwałą wzmocnij czuwanie,
aby czując ulgę, nie wyzyskała sposobności.
Strzeż się oka bezwstydnego
i nie dziw się, jeśli cię przywiedzie do upadku.
Jak spragniony podróżny otwiera usta
i pije każdą wodę, która jest blisko,
tak ona siada naprzeciw każdego pala
i na strzały otwiera kołczan.
Wdzięk żony rozwesela jej męża,
a mądrość jej orzeźwia jego kości.
Dar Pana - żona spokojna
i za osobę dobrze wychowaną nie ma odpłaty.
Wdzięk nad wdziękami skromna kobieta
i nie masz nic równego osobie powściągliwej.
Jak słońce wschodzące na wysokościach Pana,
tak piękność dobrej kobiety między ozdobami jej domu.
Jak światło błyszczące na świętym świeczniku,
tak piękność oblicza na ciele dobrze zbudowanym.
Jak kolumny złote na podstawach srebrnych,
tak piękne nogi na kształtnych stopach.

sobota, 20 kwietnia 2013

Potrzeba matką wynalazku, czyli mój testament.

Gdy oddałam swoje życie Bogu, On prowadził mnie za rączkę poprzez naukę wiary, tradycji, religii katolickiej, wiedzy, czucia i pojmowania. Stawiał na mojej drodze konkretne osoby, wydarzenia, wskazówki, abym mogła Go poznać, poznać siebie i zacząć nad sobą intensywnie pracować. Bo tego wymaga pójście za Nim.

Bóg chce byśmy byli szczęśliwi! Ale czasami jesteśmy tak poplątani, przysypani kurzem i nieprzygotowani do przyjęcia Jego daru, że musi upłynąć pewien intensywny i ciężki czas formowania naszego ducha, serca, psychiki, byśmy mogli żyć pełnią. Uwielbiam to sformułowanie „żyć pełnią”, „mieć życie w obfitości”. Tak, tego chce dla nas Bóg! On napełni nas Swoją radością i miłością, które przewyższają i zagłuszają wszelkie trudności i cierpienia. Jeszcze mi do tego daleko, jeszcze długa droga i walka, z upadkami, z moją własną słabością i grzesznością, które odbierają łaskę, odbierają radość i ten taki cudowny pęd życia. Pęd życia, najpiękniejszy okres w dziejach duszy. Uzyskujesz go, gdy słuchasz Boga, wytrwale się modlisz, często przyjmujesz Najświętszy Sakrament i powierzasz swoje życie i wszystkie sprawy w Jego ręce. Bóg posyła Cię, wtedy tam, gdzie czerpiesz ogromną radość z pracy, nauki i wszelkich podejmowanych inicjatyw. Czasami przychodzą ciemniejsze chwile, ale rozpromienia je ufność i zawierzenie Bogu. Rozwijasz swoje pasje, odkrywasz talenty, wykorzystujesz ich coraz więcej i więcej. Poznajesz swoje powołanie. Umiesz kochać ludzi, wszystkich! Być dla nich życzliwa i służysz im pomocą, gdy tylko jej potrzebują. Nie oceniasz ludzi, nie zazdrościsz. Jesteś tak szczęśliwa obecnością Boga w Twoim życiu i tym wszystkim, co dzieje się, dookoła, że emanujesz tym na innych. Czujesz się jak w niebie. Tak, to zapewne jest to uczucie, które choć odrobinkę przypomina stan duszy, gdy znajduje się ona w Niebie. Ale zdarzają się upadki, okresy ciemności, kiedy nie widzi się obecności Boga w swoim życiu, kiedy szuka się Go, a On nie daje się znaleźć. I wtedy trzeba ufać. Zacisnąć zęby, złapać się Pisma Świętego, modlitwy, adoracji, Mszy i wręcz zmuszania do modlitwy, byle by wytrwać. No, bo skoro wierzę, że Bóg jest, to On jest przy mnie zawsze, nawet wtedy, kiedy mi się wydaje, że Go nie ma.

Zawierzenie życia Bogu, nie, to nie jest łatwe. Jeśli masz w swoim życiu coś, co Cię jakoś związuje, nie możesz oddać Mu swojego życia. Bóg musi Cię najpierw od tego uwolnić, uzdrowić, zasklepić rany, jeśli ktoś Cię kiedyś skrzywdził. Musi uzdrowić Cię z egoizmu i pychy, z robienia z siebie boga i pana swojego życia, z wszystkich grzechów, jakie na Tobie ciążą, z nałogów, przywiązać, chorych relacji.  Z wszystkiego, co do tej pory w Twoim życiu nie pochodziło od Niego, a źle na Ciebie wpływało. Żeby oddać swoje życie w ręce Boga, trzeba czuć się wolnym, być wolnym. Bo tylko aktem własnej nieprzymuszonej woli człowiek może zawierzyć się Jezusowi i prosić o Jego Ducha. W naszym sercu musimy zrobić dla Niego miejsce. Wyrzucić wszystkie śmiecie, rozstać się z tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, a co nie jest dla nas dobre. Bóg, gdy się oddaje Mu stery życia może je poprzewracać do góry nogami. Czasami może się wydawać, że przecież wszystko jest nie tak, często można nie rozumieć, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. I wtedy znów trzeba zaufać. Nikt nie kocha nas tak jak On, nawet nasi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele, nikt. On kocha nas bezgranicznie. I zależy Mu tylko na tym byśmy byli szczęśliwi, byśmy nie marnowali życia, czasu, jaki mamy na ziemi, na rzeczy błahe, na życie marnym życiem. Ale byśmy się nieustannie rozwijali, doskonalili, cieszyli się darem życia i pędzili by trafić kiedyś do Nieba, a nie na wieczne potępienie. On chce byśmy kiedyś zaznali tej takiej nieogarniętej, wiecznej radości i szczęśliwości, braku cierpienia, problemów i walki, ciągłego przebywania z Nim twarzą w twarz.
Właśnie, śmierć! Steve Jobs powiedział, że świadomość, że umrze pomogła mu podjąć najważniejsze decyzje w życiu. Do mnie też to w końcu dotarło, choć jeszcze niedostatecznie, choć jeszcze często o tym zapominam. Przecież każdy mój dzień może być tym ostatnim, więc co mnie obchodzą opinie innych, to, że ktoś mówi, że nie dam rady, albo wszystko świadczy o tym, że jestem skazana na porażkę. Skoro jutro mogę umrzeć, to chcę umrzeć walcząc o marzenia i spełnianie swojego powołania życiowego. Skoro tym, któremu zawierzyłam swoje życia i który obdarza mnie swoimi darami jest Bóg, to jak mogę o Nim nie mówić innym. Mówi się, że życie poświęcone innym warte jest przeżycia. Myślę, że to prawda. Tylko wtedy, gdy, przestawałam koncentrować się na sobie, mogłam poczuć się naprawdę wolna i szczęśliwa. I dopiero, gdy moje cele zawodowe skierowałam ku innym, ku jakiemuś głębszemu sensowi dopiero nabrały one dla mnie znaczenia i teraz jestem w stanie walczyć o nie do upadłego i w dodatku wierzę, że Bóg walczy razem ze mną, a często za mnie.

Przed maturą i po byłam na pielgrzymce pieszej na Jasną Górę. Tak, byłam buntowniczką i jak dzisiaj patrzę na to wszystko to widzę, że moja wiara była znikoma, a Boga w ogóle nie znałam. Ale jakimś cudem umiałam mimo wszystko zawierzyć Mu mój ostatni rok w liceum, maturę i studia.

Niestety na studiach moja wiara utonęła. Jedyne, co mnie trzymało przy Bogu, to nie coniedzielna Msza Święta. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że nie tyle wierzę, co wiem, że Bóg jest, ale dla mnie jakoś nic z tego nie wynikało, to nic nie znaczyło. Żyłam według własnego widzimisię aż do rekolekcji wielkopostnych 2 lata temu. Cudem na nich byłam, cudem wysiedziałam w kościele pierwszego dnia i podczas kolejnych trzech. Były to rekolekcje z panem Leszkiem Dokowiczem, przesyłam Ci pod spodem link do filmu o działaniu Ducha Świętego, który był wtedy puszczany i świadectwo pana Leszka. 

O Duchu Świętym:      http://www.youtube.com/watch?v=Cmo7Zuce0tg

Warto czytać, słuchać świadectw. Mają ogromną moc oddziaływania, motywacji, podnoszenia, kreowania własnego zdania. Piękne jest świadectwo gitarzysty Korna, albo Adamka, pana Dariusza Basińskiego, Ireneusza Krosnego, Litzy z Luxtorpedy (https://www.youtube.com/watch?v=axKx5G21tBA). W ogóle polecam książkę Radykalni, w której są wywiady ze Stopą, Budzym i Maleo.

Paradoksalnie wielu ludzi zaczyna wierzyć w Boga, gdy zobaczy manifestacje obecności szatana. Piękne jest to, że nie musimy się go bać, jeśli tylko jesteśmy przy Bogu. Bo On jest o wiele, wiele, wiele, … silniejszy od demonów. 
Warto mieć świadomość obecności złego na świecie. Wtedy wiadomo, z kim walczysz i w jaki sposób masz się bronić przed jego działaniem.

Tu masz coś o talentach:

A tu strony z pięknymi cytatami i opowiadaniami:
http://droga-gwaltownika.blogspot.com/
http://podroz-kobiety.blogspot.com/

Mam nadzieję, że coś z tych materiałów zobaczysz, coś przeczytasz. Pamiętaj, wystarczy się modlić, ufać, powierzać, prosić o uzdrowienie. Bóg tylko na to czeka, na nasze „tak”.

Chciałabym, żeby ze mną było kiedyś tak:
"Wierzyć to żyć wiara, czyli żyć w codzienności z Panem Bogiem, będąc szczęśliwym i tak naprawdę swoją osoba pokazując to na zewnątrz, bez takiej nachalności. Niech ludzie zaczną się zastanawiać, co jest z nami, że jesteśmy tacy zadowoleni i szczęśliwi, a wtedy wylejmy im to, dzięki komu tak jest."
Arkadio – raper

I Tobie też tego życzę!

Dobrego dnia :)



Nie bój się!

Nie bój się ryzykować, nie bój się tego, który próbuje cię zniechęcić do wszelkiego działania.
Trwaj w Tym, który cię umacnia! 


"Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać?
Pan obroną mojego życia:przed kim mam się trwożyć?"
 "Moje serce bać się nie będzie", 
"nawet wtedy będę pełen ufności". 
"Albowiem On przechowa mnie w swym świętym namiocie w dniu nieszczęścia." 
"Ufaj Panu, bądź mężny, niech się twe serce umocni,  
ufaj Panu!"
Psalm 27(26)




sobota, 13 kwietnia 2013

I trust in You

Don't be sorry, just learn to Trust Me....
 in All things , the Good & the bad. 
And don't doubt that My plan for your day
 is Always Better than your plan.



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Les Miserables - Nędznicy

Liczę godziny do snu. 
Czekam sam wśród cieni

Śniłem sen, że Cosette stała przy mnie
Zapłakała, wiedząc, że umrę..
Samotny pod koniec dnia
W noc ślubu modlę się
Weź te dzieci, Panie
w swe objęcia
I okaż im łaskę..
Boże na wysokościach
Usłysz mą modlitwę
Weź mnie teraz
Pod twą opiekę
Tam, gdzie jesteś
Daj mi być
Weź mnie teraz
Weź mnie tam
Sprowadź do domu
Sprowadź do domu!
Mój panie, błogosławię twe imię..
Jestem gotów, Fantino…
-Mój panie, odłóz już swe troski
Na koniec moich dni…
Wychowałeś me dziecko w miłości
-Jest najlepsza z mego życia…
-I będziesz z Bogiem.
-Tato, tato, nie rozumiem
Czy jesteś zdrów?
Czemu odszedłeś?
-Cosette, moje dziecko!
Czy wybaczasz mi?
Dzięki Bogu, że żyję
by ujrzeć ten dzień!
-To ty musisz wybaczyć
bezmyślnemu głupcowi!
-To ty musisz wybaczyć
niewdzięcznikowi!
-To dzięki tobie wciąż żyję!
I znowu składam me życie
u twych stóp!
Cosette, twój ojciec to święty!
Gdy mnie zranili
zniósł mnie z barykady
Niósł jak dziecię
i sprowadził do domu..
Do ciebie!
-Teraz tu jesteście
Znów przy mnie
Teraz mogę umrzeć w spokoju
Bowiem teraz me życie
jest błogosławione.
-Będziesz żył, tato
będziesz żyć!
Jest za wcześnie
za wcześnie by żegnać się.
-Tak, Cosette, zabroń mi umrzeć!
Będę posłuszny
Spróbuję…
Na tej karcie
Spisałem moją ostatnią spowiedź.
Przeczytaj ją
Kiedy będę wreszcie spał.
To historia
Człowieka, który przestał nienawidzić
Który dopiero nauczył się kochać
Gdy ty byłaś pod jego opieką.
-Chodź ze mną
Gdzie łańcuchy nigdy cię nie skują
Wszystkie twoje smutki
Wreszcie, wreszcie za tobą
Panie Niebios
Spójrz w dół na niego z łaską
-Przebacz moje wykroczenia
I weź mnie do twej chwały!
-Weź mą dłoń
Poprowadzę cię do zbawienia
Weź mą miłość
Bowiem miłość jest wieczna
Przypomnij sobie
Prawdę niegdyś wyrzekniętą
Kochać innego człowieka
To jest widzieć twarz..
Boga..
-Czy słyszysz, jak śpiewa lud?
Zagubiony w dolinie nocy.
To muzyka ludu
który wspina się ku światłu.
Dla nieszczęśników tej ziemi
jest płomień, co nie umiera
Nawet najciemniejsza noc dobiegnie końca
I wzejdzie słońce.
Będziem znów w wolności żyć
W ogrodach Pana
Będziem iść za pługiem
Odłożymy miecz
Łańcuch zostanie przerwany
I każdy człowiek otrzyma nagrodę!
Czy dołączysz do naszej krucjaty?
Kto będzie silny i stanie ze mną?
Gdzieś za barykadą, czy jest
tam świat, który pragniesz ujrzeć?
Czy słyszysz jak śpiewa lud?
Powiedz, czy słyszysz odległe bębny?
To jest przyszłość, którą stworzymy
gdy nadejdzie jutro!
Czy dołączysz do naszej krucjaty?
Kto będzie silny i stanie ze mną?
Gdzieś za barykadą, czy jest
tam świat, który pragniesz ujrzeć?
Czy słyszysz jak śpiewa lud?
Powiedz, czy słyszysz odległe bębny?
To jest przyszłość, którą stworzymy
gdy nadejdzie jutro!
Jutro nadchodzi!