sobota, 29 czerwca 2013

Zreformować siebie

"Kto chce zreformować świat, musi zacząć od siebie. I jeśli się to uda, to może nie myśleć o reformowaniu świata, a środowisko, w którym żyje, zostanie przez niego w wielkim stopniu zreformowane. Kto nie podejmuje zreformowania siebie, niszczy i burzy świat, w którym żyje.
Ten, kto uważnie czyta Ewangelię, odkryje, że niewiele jest wskazań dotyczących poprawiania drugiego człowieka. Chrystus, poza upomnieniem braterskim, takich wskazań nie podaje. On nie zajmuje się reformą świata, w którym żyje. Zdecydowana większość wypowiedzi Chrystusa dotyczy reformy samego siebie. Bo jeśli to potrafimy uczynić, to powoli świat, który tworzymy, również zostanie zreformowany. Im wcześniej człowiek to odkryje, tym mniej bólu i cierpienia czeka go na tej ziemi. Odkryje również, że reformować siebie samego to dzieło przerastające jego siły. To trudne zadanie. Pokornie sięgnie w stronę Boga i będzie prosił, aby Ten udzielił mu łaski potrzebnej do przeprowadzenia tej najpotrzebniejszej — reformy własnego wnętrza.

Święty to człowiek, który zreformował samego siebie. Na tym polega świętość, nie bójmy się tego słowa. Staje przed nami Piotr i mówi: „Nie zrażajcie się swoimi słabościami, one nie mogą wam przeszkodzić w reformowaniu samego siebie. Ja też byłem słaby, nawet nie chciałem iść za Mistrzem, powiedziałem ‘odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny’, ale Mistrz zaangażował mnie w swoim dziele. W Wielki Piątek powiedziałem trzy razy, że Go nie znam. Później też były chwile słabości. Próbowałem iść na kompromisy, bałem się ludzkich opinii, byłem słaby. Słuszna jest również ta legenda, że nawet przed śmiercią próbowałem uciec, bo byłem słaby, zawrócił mnie Pan do Rzymu, abym dał świadectwo. Ale mimo tych słabości nie zrezygnowałem z reformowania siebie”.

Dziś staje również przed nami św. Paweł, który ma ręce powalane krwią chrześcijan. W swoich listach wiele razy mówi, że nie łatwo jest reformować siebie. Ale jeśli mamy przeprowadzić jakąkolwiek reformę, to tylko tę jedną, bo jeśli bez tej reformy zaczniemy poprawiać świat, w którym jesteśmy, więcej zepsujemy, niż zbudujemy.

Św. Piotr i św. Paweł, którzy na ziemi nie bardzo umieli się dogadać, spotkali się w sumie niewiele więcej niż piętnaście dni, dziś stają przed nami ramię w ramię i mówią: jest tylko jedno dzieło reformy, które trzeba przeprowadzić, reformy samego siebie.

Prośmy Boga, abyśmy umieli zrezygnować z reformowania i poprawiania świata, w którym jesteśmy, nawet wtedy, kiedy się nam w nim nic nie podoba. Zacznijmy reformę od siebie samego. Dzieło trudne, ale podejmowane codziennie wyda trwały owoc."

Ks. Edward Staniek


 
Źródło: http://mateusz.pl/czytania/2013/20130629.htm

niedziela, 23 czerwca 2013

Iz 12

"Ty powiesz w owym dniu:
Wychwalam Cię, Panie,
bo rozgniewałeś się na mnie,
lecz Twój gniew się uśmierzył
i pocieszyłeś mię!
Oto Bóg jest zbawieniem moim!
Będę miał ufność i nie ulęknę się,
bo mocą moją i pieśnią moją jest Pan.
On stał się dla mnie zbawieniem!

Wy zaś z weselem wodę czerpać będziecie
ze zdrojów zbawienia.
Powiecie w owym dniu:
Chwalcie Pana!
Wzywajcie Jego imienia!
Rozgłaszajcie Jego dzieła wśród narodów,
przypominajcie, że wspaniałe jest imię Jego!
Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy!
Niech to będzie wiadome po całej ziemi!
Wznoś okrzyki i wołaj z radości, mieszkanko Syjonu,
bo wielki jest pośród ciebie Święty Izraela!» "


czwartek, 20 czerwca 2013

Przesłanie dla nadwrażliwych

"Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi. Za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność wśród jego pewności. Za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych, zarażając się każdym bólem. Za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna. Za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi. Bądźcie pozdrowieni...

Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi. Za wasz lęk przed absurdem istnienia i delikatność niemówienia innym tego, co w nich widzicie. Za niezdarność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością. Za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego, za nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno. Za to, co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane ... ukryte w was. Bądźcie pozdrowieni!

Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi za waszą twórczość i ekstazę, za wasze zachłanne przyjaźnie, miłości i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni za wasze uzdolnienia - nigdy niewykorzystane - (niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po was), za to, że chcą was zmienić, zamiast naśladować, że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat, za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę. Za niezwykłość i samotność waszych dróg.

Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi!

Autor nieznany"


Wysłuchałam tylko pierwszego wystąpienia, ale podejrzewam,
że reszta jest równie ubogacająca:

poniedziałek, 17 czerwca 2013

O "ultrakatolikach", czyli jak bardzo ludzie boją się Boga.

Komentarz do:

http://wyborcza.pl/1,76842,14083501,Twierdzi__ze_wskrzesza_umarlych__Zaprosil_go_abp_Hoser_.html

http://gosc.pl/doc/1598639.O-Bashobora-w-ogniu-krytyki-salonowej

Ani mi ksiądz Bashobora nie wyglądał na szarlatana, ani ludzie na rekolekcjach, na których wygłaszał konferencje, nie wyglądali na zdesperowanych. No może niektórzy tak, ale to była desperacja szukania sensu życia, a co za tym idzie, obecności Boga w życiu.

Ksiądz Bashobora nie rozprawia o niczym nadzwyczajnym. Jego nauczanie opiera się głównie na Piśmie świętym. Nawołuje do mówienia o Bogu, do życia według Ewangelii. Mówi o cudach, o uzdrowieniach duchowych i fizycznych, przypomina, że tak jak za czasów Chrystusa tak i teraz, gdy wierzymy, możemy wyprosić łaski uzdrowienia czy nawet wskrzeszenia. Ale to wszystko nie dzieję się mocą naszą, a opisane przez rekolekcjonistę nadzwyczajne zdarzenia nie dzieją się jego mocą, tylko mocą Jezusa. Zresztą ksiądz Bashobora, ciągle wskazuje na Jezusa, jest jego skromnym sługą, posłańcem. Z naszej strony, by modlitwy były wysłuchane wymagana jest wiara i posłuszeństwo. Nie możemy się skupiać na naszej grzeszności i słabości, bo to nie o nas chodzi, tylko o innych ludzi, którym mamy zanieść Boga, tu chodzi o ich dusze, o ich życie, by nie żyli tak marnie. Mamy wszystko robić w Nim, z Nim i dla Jego chwały.

Najbardziej dobitnym pytaniem, postawionym przez księdza było: Gdzie jest wasza Biblia? I kontynuacja: Czemu jej przy sobie nie macie? Jak chcecie walczyć z Szatanem? Przecież Jezus pokazywał nam, że mamy walczyć za pomocą Pisma. Więc gdzie jest wasza Biblia? Po co ona wam teraz w domu? Na nic się tam nie przyda? Gdzie jest wasza Biblia?

Pokazał, jak bardzo ważna jest znajomość Pisma, bo Słowo Boże, uczy nas jak żyć. Powinniśmy zapamiętywać ważne fragmenty, mieć wybrane cytaty, którymi możemy obronić się przed atakami Złego. Wiara rodzi się ze słuchania, słuchania Słowa, po to słuchamy konferencji, czytań mszalnych. Mamy żyć Biblią, postępować według niej, sięgać po nią, gdy jest nam dobrze i źle, gdy mamy problemy i gdy chcemy podzielić się z Bogiem naszą radością.

Powierzone zostało nam zadanie, bardzo odpowiedzialne zadanie, mamy dać przykład młodym pokoleniom, mamy tak wzrastać w wierze, by nasze świadectwo życia przynosiło Boga innym. Jeśli nie umiemy mówić o Bogu, to mamy prosić Go, by nas nauczył mówić o Sobie. Mamy odkrywać dary Ducha, jakie otrzymaliśmy na bierzmowaniu, rozbudzać w sobie charyzmaty i posługiwać nimi w Kościele, działać w imię Jezusa. Jeśli Bóg będzie chciał abyśmy coś zrobili, to obdarzy nas wszelkimi pomocami żebyśmy tego dokonali, musimy tylko wierzyć.

O czym nie możemy zapomnieć? O tym, że jesteśmy zbawieni łaską, przez wiarę. Nie z naszych uczynków, nie możemy sobie na to niczym zasłużyć. Nasza służba ma wynikać z miłości, miłości do Boga, z której rodzi się miłość do drugiego człowieka. Jeśli nasze czyny wynikają z czegoś innego, to są po prostu marnością.

"Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. " Ef 2,8-10

"Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym." 1 Kor 13,2

I wszyscy możemy modlić się w Imię Jezusa. Nie tylko egzorcyści i charyzmatyczni księża. Jak bardzo potężne jest to Imię? Jest tak potężne, że boją się Go demony. Jest tak potężne, że w Imię Jezusa możemy prosić Boga o wszystko. W innym nie ma zbawienia…

"I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni." Dz 4,12

Bóg ma dla nas swój plan i to najlepszy z możliwych. Powinniśmy z nim konsultować wszelkie nasze działanie, nie iść na ślepo. I nie troszczyć się zbytnio o to, co jest nam potrzebne do życia. Bo jeśli zawierzymy się Mu całkowicie, On sprawi, że niczego nam nie zabraknie.

Jeśli będziemy żyć Pismem świętym, żyć wiarą, wokół nas będą się działy cuda, będziemy odnosili sukcesy we wszystkim, co robimy i będziemy widzieć objawiającą się z naszym życiu chwałę Boga.

To tyle z rekolekcji, które odbyły się w Szczecinie gdzieś pod koniec marca tego roku.


A co do JEZUSA NA STADIONIE, poleciłabym to spotkanie wszystkim i każdemu z osobna. Myślę, że to będzie piękne i mocne (pełne mocy Ducha Świętego) wydarzenie. Tylu ludzi wierzących, w jednym miejscu, w centrum naszego kraju, w stolicy, w mieście tak ważnym dla przyszłości wszystkich Polaków.

Warszawa jawi mi się też, jako centrum ludzi zapatrzonych w siebie, biegnących za karierą i wiecznie mających za mało, chcących więcej i więcej. Miasto ludzi, którzy wolą dozować sobie szczęście małymi kroplami, bo boją się prawdziwego życia, prawdziwego szczęścia, które wymagałoby postawienia w centrum Kogoś innego i nie daj Boże jakiś zmian, których wcześniej nie zaplanowano. Warszawa tak bardzo potrzebuje takich spotkań, mówienia głośno o Bogu, wzmożonej ewangelizacji i świadectwa ludzi świeckich, żyjących normalnie, na pozór nie odznaczających się niczym od reszty. Póki co, nasza stolica pod względem religijnym, kojarzy się raczej z Krzyżem w sejmie, Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, wszelkimi moherami i aferami w Kościele. A co z wieloma tak prężnie działającymi ośrodkami, co z duszpasterstwami, akcjami organizowanymi przez katolików, większymi imprezami? Cisza...


A co do chwały Pana! Polecam książkę: Chłopiec, który wrócił z Nieba.  Tragiczny wypadek, ośmioletni chłopiec w stanie tak ciężkim, że lekarze nie dają mu szans na przeżycie. I Bóg, który jest przy tym zdarzeniu cały czas, dzięki obecnym na miejscu wypadku i w szpitalu modlącym się ludziom. Wiara i wzajemna miłość rodziców dziecka wystawiona na wielką próbę. I Niebo w tle... Te Niebo, do którego wszyscy dążymy...

Angela, dzięki za przedwczesny prezent urodzinowy! :)

sobota, 15 czerwca 2013

Sny i wizje Św. Jana Bosko

"Poprowadził mnie dalej. Zeszliśmy w dół korytarzem do nisko położonej pieczary. Nad wejściem do niej znajdował się napis: Robak ich nie zginie i nie zagaśnie ich ogień (Iz 66,24). Pan Wszechmogący ich ukarze... ześle w ich ciało ogień i robactwo i jęczeć będą z bólu na wieki (Jdt 16,17). Tutaj uświadomiłem sobie jak potworne wyrzuty sumienia cierpieli wychowankowie naszych szkół. Przeżywali nieludzkie męki, przypominając sobie każdy nieodpuszczony grzech i sprawiedliwą karę za niego. Mogli przecież korzystać z licznych i niezwykłych środków ku naprawie swego życia, wytrwania w cnocie i zbierania zasług na niebo. Z trwogą przypominali sobie lekkomyślnie odrzucone hojne łaski, udzielane przez Najświętszą Dziewicę... Przeżywali prawdziwą gehennę, wiedząc, że tak łatwo mogli się zbawić, a teraz są nieodwołalnie straceni na zawsze. Cisnęło im się na pamięć tyle dobrych postanowień, których niestety nigdy nie wypełnili. Piekło rzeczywiście wybrukowane jest dobrymi intencjami!"


O relikwiach św. Jana Bosko, które aktualnie peregrynują po Polsce. 
Dziś są w Szczecinie!

piątek, 14 czerwca 2013

14.06.2013


"Tak samo i ten, kto przyjmuje Komunię, nie może już więcej żyć dla siebie, lecz powinien żyć dla Jezusa, wypełniać Jego wolę i szukać Jego chwały. „Nikt z nas nie żyje dla siebie — woła św. Paweł —. .. jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana” (Rz 14, 7-8)."

Źródło: http://mateusz.pl/czytania/2013/20130614.htm

wtorek, 11 czerwca 2013

Do Ciebie

Dzisiaj chcę Ci podziękować Boże za moich przyjaciół.
Aż tylu mi ich dałeś!
Wielu z nich jest silnych Twoją mocą.
Są moją podporą w czasie próby,
Są linami, które ciągną mnie tam, gdzie mogę być potrzebna,
Są promieniami słońca na każdy dzień.
Jakby to, że są przy mnie nie było już wystarczającym błogosławieństwem,
Przynoszą mi Ciebie!
Twoją miłość, Twoje Słowo.
Jestem bogata, jestem najbogatszym człowiekiem świata!
Mam Ciebie Boże, mam moją Mamę, moją Rodzinę, Przyjaciół.
Dlatego Bożę, proszę Cię, naucz mnie bycia Twoim dzieckiem,
Kobietą na podobieństwo mojej niebieskiej Matki,
Dobrą córką i siostrą
I dobrym przyjacielem
Spraw bym była przede wszystkim prawdziwa,
Pozbawiona fałszu i dbałości o pozory.
Bo oni na to zasługują.
Bym walczyła z pychą i egoizmem,
Co dzień uczyła się cierpliwości.
Znajdowała czas, dla tych, którzy mnie potrzebują,
Zauważa tych, którym trzeba poświęcić uwagę.
I nauczyła się służyć.
Ucz mnie miłosierdzia i podążania drogami sprawiedliwości,
By ktoś krocząc obok mnie nie zszedł na bezdroża.
Obdarz mnie głodem Pisma Świętego
I daj mi proszę Twojego Ducha bym wiedziała jak iść.
Tak bardzo Cię potrzebuję mój Boski Przyjacielu!


Jeden z najpiękniejszych filmów o przyjaźni, jakie widziałam:
http://www.filmweb.pl/film/M%C3%B3j+przyjaciel+Hachiko-2009-449935

poniedziałek, 3 czerwca 2013

"Bóg jest autorem cudów"

Cudem jest pokochać grupkę tak różnych ludzi, wielu indywidualistów, którzy chcąc, nie chcąc, tworzą wspólnotę, śpiewając razem na chwałę Bogu. Jesteśmy naprawdę totalnie różni! Różne charaktery, inne spojrzenie na wiele kwestii, śpiewamy różnymi głosami i każdy z nas jest na innym poziomie umiejętności. Ale ile nas łączy! Po pierwsze, Bóg. Po drugie to, że naszym priorytetem jest uwielbianie Go śpiewem. Po trzecie młodość, energia, kreatywność i zapał do próbowania nowych rzeczy. I w ten oto sposób łączymy się w zespół, który współpracując ze sobą w atmosferze przyjaźni jest zdolny dać z siebie naprawdę wiele!

Cudem jest nieosądzanie innego człowieka, gdy wszyscy na niego psioczą. I mi zdarza się psioczyć. Ale, nie tym razem. Tak, wielu ludzi ma coś do naszej siostry zakrystianki. Ale mi się jakoś nie wydawało żeby to była zła kobieta. No, bo jak to, kobieta Boga, ma być zła?! Stwierdziłam, że pewnie po prostu czuje się bardzo odpowiedzialna za swoje zadania. Są tacy ludzie, którzy wykonują rzetelnie swoje obowiązki, poświęcając się im bez reszty i dopilnowując każdego szczegółu. Zazdroszczę im, ja tak nie potrafię… Przyjęłam strategię modlenia się za siostrę, bo modlitwa nigdy nie zaszkodzi. I dzisiaj owa siostra pierwsza mówi mi „Szczęść Boże” i pyta, co ja taka zmarnowana (użyła innego bardziej delikatnego słowa, które wyrażało troskę, ale nie mogę sobie przypomnieć jakie to było słowo, więc używam tego). Bezinteresowna miłość. Tak bym to nazwała.

Co do bezinteresownej miłości, wyobrażacie sobie tak idealnie kochać? Że kochacie kogoś, za nic, tak po prostu. Nie dlatego, że coś wam daję, że czujecie się przy kimś dobrze. Ale kochacie, bo pokochaliście i chcecie tego człowieka mieć przy sobie ze wszystkimi problemami, jakie mogą z tego wyniknąć? I nie szukać w miłości siebie, nie robiąc niczego by zaspokoić własne pragnienia, swój egoizm. Wyjść poza siebie i oddać się służbie, bo pokochaliście. Nie zważając na trudności, na to czy nam jest wygodnie. Poświęcić się tak bez reszty. I chcieć przede wszystkim dobra drugiego człowieka, choćby się miało na tym stracić.

Marzę o tym, bym kiedyś nauczyła się tak kochać. Póki, co spróbuję częściej patrzeć na Krzyż…


Dziękuję Ci Boże, za tych wszystkich ludzi, którzy codziennie uczą mnie Miłości.

sobota, 1 czerwca 2013

Jakby wczoraj...

2 czerwiec 2001 r.  
Jan Paweł II 
Do młodych zgromadzonych na Polach Lednickich

"Drodzy Młodzi Przyjaciele!

U początku nowego tysiąclecia, gdy wciąż jeszcze radujemy się owocami Wielkiego Jubileuszu, ze szczególną mocą docierają do nas słowa, które Pan Jezus skierował kiedyś do Piotra: Duc in altum! – Wypłyń na głębie!

To wezwanie wypowiedziane u brzegów Jeziora Galilejskiego miało sens praktyczny – była to propozycja, aby Piotr odbił od brzegu i mimo zniechęcenia raz jeszcze zarzucił sieci. Równocześnie jednak miało ono głęboki sens duchowy: było zachętą do wiary. Tak właśnie zrozumiał je Piotr i zawierzył: “Panie, (...) na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5, 5). To zaś zawierzenie stało się fundamentem apostolskiej misji, jaką Chrystus przekazał mu mówiąc: “Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5, 10).

Duc in altum! Dziś te Jezusowe słowa kieruję do każdego i każdej z was: Wypłyń na głębię! Zawierz Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie, i na nowo wypłyń na głębię! Odkryj głębie własnego ducha. Wnikaj w głębie świata. Przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiową misję. Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie bój się! Wypłyń na głębię! – jest przy tobie Chrystus.

Sercem obejmuję każdego i każdą z was. Stale proszę Boga, aby prowadził was przez życie w świetle i mocy Ducha Świętego. Niech łaska Chrystusa zawsze wam towarzyszy.

Z serca wam błogosławię: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego."