"Bóg po to daje nam znak panny, która rodzi dziecko, byśmy wyszli z
naszych schematów tego, jak powinno wyglądać życie innych. Byśmy nie
byli ludźmi, którzy pod płaszczykiem fałszywej pobożności izolują się od
"innych", bo tamci nas gorszą.
Dziś także słyszymy: "Józefie, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej
Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło".
Taki właśnie jest Bóg. Wkracza w nasze życie i mówi, że to, co po ludzku
wygląda beznadziejnie, a tak wyglądało poczęcie Jezusa jako dziecka
nieślubnego, może być dziełem samego Boga. A więc, nie bój się patrzeć
na rzeczywistość inaczej, niż na nią patrzy reszta. Nie bój się być
innym.
Wejście Boga w naszą rzeczywistość - raz jeszcze podkreślam, taką jaka
ona jest, ze wszystkimi trudnymi sprawami - sprawia, że Bóg jest
Emanuelem - Bogiem z nami. Ten zwrot, patrząc choćby na życie Maryi i
Józefa, nie oznacza magicznego działania Boga, który nagle zmienia
rzeczywistość. Bóg z nami, to sposób patrzenia na swoje życie. Jeśli On
jest ze mną, to wiele rzeczy beznadziejnych na pierwszy rzut oka, może
okazać się sensownych. Cała historia Józefa i Maryi każe pamiętać o
jeszcze jednej ważnej sprawie - o nie działaniu pochopnie, nie pod
wpływem impulsów. Józef zgodnie z prawem mógł pozbyć się Maryi, mógł
nawet doprowadzić do śmierci poczętego Jezusa, gdyby zrobił to, co każe
obyczaj. Ale nie! Był otwarty na Boga, który przychodzi i mówi by się
nie bał wejść w coś, co go przerasta.
"Nie bój się wziąć do siebie Maryi", znaczy tyle, co nie bój się
wyzwania życia, innego niż to, które sobie przy swoim zielonym stoliczku
dumania wymyśliłeś."